I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Problem zmiany wagi czy korekcji sylwetki jest mi znany zarówno od strony osoby dbającej o siebie, jak i od strony psychologa i psychoterapeuty, do którego przychodzą m.in. z problemami związanymi z niedowagą lub nadwagą O metodach, którymi pracuję z własnym ciałem, bo one, choć proste w wykonaniu, są trudne do opanowania . Tutaj chcę zabrać głos z pozycji psychologa i psychoterapeuty i porozmawiać o tych problemach, przez które praca nad korektą wagi nie prowadzi do niczego lub prowadzi do „załamań”, a po nich w najlepszym wypadku powrotu do stanu pierwotnego , ale częściej do jej pogłębienia Problem zmiany wagi czy wyregulowania sylwetki jest mi znany zarówno od strony osoby dbającej o siebie, jak i od strony psychologa i psychoterapeuty, do którego przychodzą ludzie. między innymi z problemami związanymi z niedoborem czy nadwagą nie będę opowiadać o sposobach pracy z własnym ciałem, gdyż choć są one proste w wykonaniu, są trudne do opanowania. Tutaj chcę zabrać głos z pozycji psychologa i psychoterapeuty i porozmawiać o tych problemach, przez które praca nad korektą wagi nie prowadzi do niczego lub prowadzi do „załamań”, a po nich w najlepszym wypadku powrotu do stanu pierwotnego , ale częściej do jego pogorszenia. A pierwszą rzeczą, o której warto porozmawiać, jest cel. Tak, dokładnie, co do celu. Bardzo rzadko klient/pacjent/osoba potrafi trafnie odpowiedzieć, dlaczego powinien skorygować swoją wagę i/lub sylwetkę. Co zrobi, gdy to naprawi, i dlaczego nie można tego zrobić teraz? Nawiasem mówiąc, to samo dotyczy palenia (i alkoholu) - osoba nie wie, dlaczego pali. A jeśli nie wie, trudno mu odpowiedzieć, co się zmieni, gdy rzuci palenie. Człowiek zawsze, często nieświadomie, porównuje możliwą przyszłość z teraźniejszością i dąży do tej przyszłości tylko wtedy, gdy wydaje mu się lepsza od teraźniejszości. I jeśli głównym zwrotem motywującym do działania jest „Tak, wydaje się, że nie zaszkodzi…”, „To jest w zwyczaju (modne)” lub „Być jak wszyscy, a nie wyróżniać się” (ostatnia dwie opcje są osobliwe, ale o tym później), a następnie przy pierwszych trudnościach na drodze do osiągnięcia celu porzucają go. Dlaczego to się dzieje? Całe nasze życie jest sytuacją wyboru, wyborem pomiędzy stratą a zyskiem. „Ile musisz zapłacić, żeby dostać to, czego chcesz?” To jest biznes życia. A jeśli cel nie jest dla człowieka istotny, nieistotny, bo nie jest jasny, niejasny, to człowiek nie jest gotowy/nie chce nic płacić, aby go osiągnąć. Wróćmy do problemu korekcji wagi. Co trzeba tu zapłacić? Przede wszystkim zmieniając swoje przyzwyczajenia, podstawy, stereotypy, trzeba uspokoić swoje pragnienia. A jeśli nadal nie jest jasne, dlaczego to wszystko jest konieczne, wówczas dwa elementy motywujące nasze działania są poważnie niespójne: „Chcę” i „Potrzebuję”. A praca polegająca na uspokojeniu pragnień wymaga inwestycji poważnych zasobów. Z powodu wysokich kosztów zasobów człowiek staje się zmęczony i pogarsza się. I nieświadomie, na poziomie głębokiej reakcji mentalnej, następuje „zrozumienie” - „moimi działaniami pogarszam sytuację”. Włącza się instynkt samozachowawczy i krzyczy, że należy zaprzestać działań prowadzących do pogorszenia. I... tak dojrzała nieświadoma gotowość do załamania. Teraz mały powód zewnętrzny - i... Co robić? Odpowiedź jest prosta. Musisz ustalić swoje cele. To znaczy odpowiedz na pytania: „Po co mi to?”, „Dlaczego tego, a nie czegoś innego?” i „Jak mogę to osiągnąć?” Pojawiają się także inne pytania. Na przykład „Kiedy” lub „sam lub z czyjąś pomocą”… Ale te trzy są najważniejsze. Nie odpowiadając na nie lub okłamując siebie odpowiadając na nie, stwarzasz sytuację, która nie pozwoli Ci osiągnąć pożądanego rezultatu. Nawiasem mówiąc, warto w tym miejscu przypomnieć zdanie Marka Twaina: „Osoba, która nie wie, dokąd zmierza, będzie bardzo zaskoczona, gdy trafi w niewłaściwe miejsce”. Teraz chcę wrócić do odpowiedzi, o których wspomniałem powyżej.Dlaczego odpowiedzi: „to takie akceptowalne (modne)” i „być jak wszyscy, a nie wyróżniać się” nazwałam dziwacznymi? Są wyjątkowe, ponieważ stanowią warianty zawoalowanej „prawdziwej” odpowiedzi. Kryją strach przed brakiem akceptacji i uznania ze strony innych lub znaczących osób. Strach wynikający z publicznych (społecznych) stereotypów „brzydkie kaczątko” i „czarna owca” - ci, którzy są inni, są odrzucani, a stereotyp, że spotyka ich tylko „po ubraniu”, to znaczy, jeśli na zewnątrz nie odpowiadasz społeczeństwu norm, albo nie zostaniesz zauważony, albo powieszony. Masz „niską etykietę wyrzutka”. Czy tak jest... Nie bez powodu nazwałem to stereotypami... Łatwo powiedzieć: „trzeba określić swoje cele”, ale nie jest to takie proste. Pracując samodzielnie nad sobą, człowiek częściej zasłania (nawet przed sobą) swoje prawdziwe cele jako mniej przerażające, społecznie obojętne i zrozumiałe (jak w powyższym przykładzie). I tu potrzebna jest pomoc osoby, która jest w stanie dostrzec tę zasłonę, tę zamianę. Następną kwestią jest podejście do swojego ciała. „Żeby zmienić ciało, trzeba je zaakceptować” – brzmi takie powiedzenie w zapowiedzi jednego z moich projektów, którego celem jest przywrócenie odpowiedniego stosunku do własnego ciała i rozwijanie miłości do niego. Występuje tu problem podobny do opisanego powyżej. Wiele osób twierdzi jedynie, że akceptuje siebie takimi, jakie są, kocha siebie i swoje ciało. W rzeczywistości okazuje się, że jest to tylko stwierdzenie maskujące nieświadome odrzucenie siebie. A to widać z zewnątrz, widać to po stylu ubioru i sposobie ubierania się, a nawet po kosmetykach. Jest to jednak zrozumiałe – trudno przyznać się przed samym sobą, że jest się w jakiś sposób „gorszym”. To trudne, ale konieczne. Osoba, która kocha siebie, swoje ciało, akceptuje siebie takim, jakim jest, adekwatnie oceniając swoje możliwości i zdolności. Dlaczego jest to potrzebne? Posłużę się następującą alegorią. Kiedy zaczynasz pracować ze swoim ciałem, pojawiasz się w roli rzeźbiarza. I można sobie wyobrazić, co rzeźbiarz „wyrzeźbi”, jeśli nie zna materiału, nie rozumie go lub ma do niego złe podejście. I tutaj niestety trudno obejść się bez pomocy z zewnątrz. Dlaczego? Jest kilka powodów. Po pierwsze, to, co widzimy w lustrze, w niewielkim stopniu przypomina to, co otaczający nas ludzie widzą z zewnątrz (to podstawy fizyki-optyki ;-)); po drugie, to, co widzimy, jest zniekształcone przez nasz stosunek do tego, co widzimy; i wreszcie, po trzecie, nie wszyscy jesteśmy dobrymi rzeźbiarzami. Często, aby ciało było i wyglądało harmonijnie, konieczna jest zmiana ciała nie wszędzie, ale w niektórych miejscach. Na przykład musisz trochę usunąć z bioder i opuścić brzuch; lub od góry (ramiona/klatka piersiowa) dodać od dołu (hirsk) - usunąć, lub... Szczególnie trudne jest to dla tych, którzy chcą skorygować swoją sylwetkę - zostawić lub coś dodać. I w rezultacie uzyskuje się zupełnie niezręczne liczby; trudno przyznać, że wyszło gorzej niż było, bo „taka praca została wykonana”, a człowiek jest z siebie jeszcze bardziej niezadowolony… Znów - potencjał do awarii. I jeszcze jedna kwestia, która mówi o potrzebie zewnętrznej kontroli/towarzyszenia, czyli o potrzebie rozwijania umiejętności autoanalizy – refleksji. Często osoby próbujące zmienić swoją sylwetkę „bawią się” i przybierają na wadze lub nadmiernie tracą na wadze. Trudno zatrzymać się w czasie... Trzeci punkt, na który chcę zwrócić uwagę, to konieczność systematycznego podejścia do pracy ze sobą i swoim ciałem. Nie bez powodu często piszę obok, oddzielając je przecinkami, „ze sobą i swoim ciałem”. Sama praca z ciałem nie wystarczy. Konieczne jest podejście, które będzie oddziaływać na wszystkie trzy elementy człowieka: ciało, wolę (duch) i świadomość. Aby nie zagłębiać się w gąszcz filozofowania, dla wyjaśnienia nieco uproszczę sprawę. Zatem „ciało”, „duch”, „świadomość” - „chcę”, „potrzebuję”, „mogę”. I ta „motywująca trójca” „chcę, mogę, potrzebuję” i „wymusza” systematyczne podejście do zagadnienia korekcji ciała. Na przykład musisz ograniczyć się w jedzeniu, a jednocześnie ciało krzyczy: „chcę”, a ty idziesz na ustępstwa. Tutaj musimy pracować z duchem, z elementem wolicjonalnym. Albo potrzebuję tego, chcę tego, ale nie mogę wybrać czasu. Oznacza to, że nie ma możliwości, chęci, umiejętności zorganizowania swojego czasu, przydzielenia go