I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Artykuł o tym, jak zatrzymujemy się w drodze do celu po pierwszych oznakach sukcesu... Wszyscy się bawią i cieszą! szybciej, szybciej niż nasza wola, pociąg pędzi po otwartym polu... Z piosenki M.I.GlinkaCzy często w życiu musimy zmagać się z tzw. „wadami”? Zaczynamy coś robić i poddajemy się: albo od razu, albo po chwili. W szczególnie dramatycznych przypadkach dzieje się to również o krok od mety. W tym artykule chcę poruszyć kwestię paradoksalną – jak zatrzymujemy się w połowie drogi po pierwszych oznakach sukcesu. Nie zrobiłem rezerwacji – to był sukces, a nie porażka. To drugie oczywiście może łatwo zatrzymać kogoś, kto wkroczył na ścieżkę zmian. Wiadomo, że trudności zmuszają nas do rezygnacji z ambitnych dążeń. Dlaczego pierwszy sukces w biznesie może być katastrofalny? Coś zaczyna nam się układać, a to dodaje nowych sił i chęci do jeszcze intensywniejszego ruchu do przodu. Jednak w praktyce zdarza się to dość rzadko. Stawiamy sobie na przykład trudny cel – zrzucić kilkadziesiąt kilogramów. Wybraliśmy sposób odżywiania, aktywność fizyczną i z radością zabraliśmy się do pracy. A jeśli pierwsze udane przesunięcia nieszczęsnej igły lub liczby na szalach były łatwe, to czujemy radość i radość. Jednocześnie często odprężamy się i zaczynamy myśleć, że sukces mamy już w kieszeni. A motywacja do zrobienia czegoś powoli, ale skutecznie zanika... Oto więc pierwszy powód destrukcyjności sukcesu na początkowym etapie jakiegoś biznesu: Powód 1. „Rezultat jest już w kieszeni”. lubię przekazywać oczekiwania dotyczące tego, co zostało osiągnięte, w małym fragmencie na całą kolejną podróż. „Teraz wszystko jest w porządku, co oznacza, że ​​w przyszłości będzie jeszcze lepiej”. Niestety może to obniżyć motywację i wartość wyniku. Zaczyna się wydawać, że wybrany cel jest łatwy do osiągnięcia i nie wymaga tak dużego wysiłku, jak się wydawało na początku. Wynik takich oczekiwań jest bardzo przewidywalny. „Ponieważ nie musisz się tak bardzo stresować, możesz zacząć się relaksować”. A my, pielęgnowani takimi myślami, zmniejszamy poziom naszej aktywności i motywacji. A po pewnym czasie z niezadowoleniem zauważamy brak postępu, a nawet pojawia się efekt pogorszenia. Powód 2. „Strach, że nagle się uda”. Ten punkt to także jeden z paradoksów. Widząc pierwsze pozytywne zmiany, rozumiemy, że wszystko jest prawdziwe i poważne. Cel, który czaił się gdzieś w fantazji, zaczyna się spełniać. Nasza rzeczywistość. A jednocześnie prowadzi nas do zmiany życia ze wszystkimi tego konsekwencjami. I to jest bardzo przerażające, ponieważ wiąże się z odpowiedzialnością i wydostaniem się ze zwykłego „bagna”. Z tego powodu wielu początkujących psychologów wprawia w zakłopotanie. Klient, u którego rozpoczęła się terapia, całkiem pomyślnie, nagle znika. W pewnym momencie nie mogłem zrozumieć, jak to się stało. Ale potem doszłam do wniosku, że zmiana nie zawsze jest radością i zachwytem. Najczęściej kojarzą się z niepokojem i niepewnością typu: „Jak będę teraz żyć, otrzymawszy to, czego chcę?” Powód 3. „Nie zasługujesz na to!” Wiele mówi się o wewnętrznym oporze wobec zmian. W zasadzie wszystkie powody zatrzymania się w środku podróży wynikają z pewnego rodzaju tego oporu. W tym artykule nie rozważymy wszystkich; porozmawiamy tylko o najbardziej „rażących”. Jednym z tych „rażących” jest niezasłużony wynik. Paradoks polega na tym, że takie uczucie jest nieoczekiwane dla kogoś, kto zmierza do celu. Weźmy ten sam przykład z budownictwem. Straciwszy kilka kilogramów, nagle zdajemy sobie sprawę, że stajemy się bardziej eleganccy, szczuplejsi i piękniejsi. A potem to tak, jakby obudził się jakiś wewnętrzny kontroler i oznajmił: „Nie zasługujesz na piękno i elegancję!” Zszokowani tym, co się stało, z jakiegoś powodu nie chcemy nawet z nim dyskutować. Zastanawiam się dlaczego? Może dlatego, że przypomina głos mamy czy taty, pamiętany z głębokiego dzieciństwa... Skutkiem niezasłużenia, które nas dotyka, jest oczywiście poczucie winy lub wstydu.