I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Jak słusznie zauważył Eric Berne, wszyscy gramy w inne gry. Najpopularniejszą grą jest prawdopodobnie gra Ratownik-Tyrant-Ofiara. Nie przeczę, też grałem w tę grę i do niedawna bardzo aktywnie. Trochę historii. Już w wieku 12 lat uświadomiłem sobie, że chcę zostać psychologiem. Zawsze trudno było mi patrzeć na cierpienie, chciałam pomóc (tutaj jest RATUNEK), więc w pierwszej chwili pomyślałam o medycynie. Jednak po zapoznaniu się ze szczegółami procesu uczenia się porzuciłam ten pomysł. Sama myśl, że będę musiała dźgnąć kogoś igłą, powodowała niemal fizyczny ból. I wtedy odkryłam psychologię! Studiowałem z przyjemnością, nie licząc zajęć z matematyki wyższej, której nigdy nie opanowałem, i drobnych kłopotów z filozofią, które połowa grupy zdała za darmo (oczywiście tak...) I oto jest dyplom! Koledzy z klasy rozproszyli się na wszystkie strony, głównie nie zawodowo. Opiekunem projektu mojej pracy dyplomowej była Nina Yuryevna Khryashcheva! W swojej prostocie i szczęściu nawet nie zdawałem sobie sprawy, jakie miałem szczęście! Po obronie wybrałem, gdzie iść do pracy: do szkoły czy na kadrę, i zapytałem ją, co wybrać. Ona, jak prawdziwa terapeutka, zadała mi pytanie: „Kim chcesz być?” Odpowiedziałam szczerze: „Praktykujący psycholog, pomagający ludziom…” „Praktyka to szkoła” – powiedziała, a ja poszłam do szkoły, do ludzi. Od tego czasu minęło 16 lat. Pracowałem z przyjemnością, za praktycznie grosze. Najważniejsza była możliwość robienia tego, co kocham i rozwijania się w swoim zawodzie. Ważne było dla mnie pomaganie ludziom, bycie potrzebnym... Praca w zawodzie psychologa mnie zobowiązuje! Zobowiązuje do pracy nad sobą! Jakoś przyszedł mi do głowy obraz: PSYCHOLOG TO „NURK”. Im lepszy mistrz, tym głębiej może zanurzyć się we własnej nieświadomości. Amator po prostu nie pozwoli ci zanurzyć się głębiej niż jego „sufit”. Utkniesz w jego i swojej obronie. Dlaczego o tym mówię? W pewnym momencie mojego życia zdałem sobie sprawę, że nie chcę już pracować za darmo i doznałem potężnego konfliktu intrapersonalnego. Czy można wziąć pieniądze za pomoc w kłopotach? Wciąż przybywali ludzie po pomoc – OFIARY. Ratownictwo nadal regularnie spieszyło z pomocą. Tylko satysfakcja z pracy gdzieś zniknęła. Coś zniknęło, zostało... Szukałem. Szukałem rozwiązania, odpowiedzi... Znalazłem je dla siebie. Za każdym ludzkim zachowaniem kryje się potrzeba, motyw, dla którego OFIara marzy o poświęceniu się. TITRAN, KAĆ, AGRESOR marzy o pozbyciu się topora, a wraz z nim ZBAWICIEL marzy o wybawieniu od poczucia winy i nadmiernej odpowiedzialności. Przez wiele lat byłem ZBAWICIELEM dla innych, będąc jednocześnie TYRANTEM dla siebie i swojej wewnętrznej OFIARY. Mój wewnętrzny Zbawiciel od wielu lat marzył o zbawieniu. W końcu usłyszałem SIEBIE! Uświadomiłem sobie głębię moich projekcji i siłę tego wewnętrznego bólu, który zmuszał mnie do śpieszenia na ratunek każdemu, kto o to prosił, czasami ze szkodą dla siebie... I wtedy poszedłem URATOWAĆ SIEBIE. Jak? Do tego czasu psychologiczną obroną, która zadziałała w moim przypadku, były głównie PROJEKCJE i sobie z nimi poradziłam. Kochajcie siebie, moi drodzy, kochajcie prawdziwie, tak jak kochacie swoje dzieci