I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Z pewnością każda kobieta słyszała kierowany do siebie jako ostatni argument w kłótni: „Co, masz PMS?!” Co więcej, to pytanie zawsze ma uwłaczającą i pogardliwą konotację. Rzeczywiście, dla wielu kobiet okres przedmiesiączkowy wiąże się z całą masą problemów. Tutaj pojawia się drażliwość, zmęczenie i ból głowy. Tak, tylko ból fizyczny, czasami nie do zniesienia. Wszystko to może powodować załamania nerwowe, płaczliwość i agresywne zachowanie. Ale wyrzucanie kobiecie tego problemu jest nadal szczytem niepoprawności. Mężczyzna musi zrozumieć, że ciało kobiety funkcjonuje cyklicznie, a kobieta nie jest winna zmian nastroju w pewnym okresie jej cyklu biologicznego. Więc po co uderzać tam, gdzie boli? Z reguły takim płaczem partner chce jeszcze raz podkreślić, że dama nie może odpowiednio zareagować na sytuację, ponieważ początkowo jest inna ze względu na swoje cechy fizyczne. Inny niż on. I tu zaczyna się jawny seksizm. Przecież dewaluując kobietę takim stwierdzeniem, mężczyzna stawia się w pozycji sędziego, obserwatora niedoskonałości innych ludzi. Zamiast rozumieć prawdziwy powód, który wywołał irytację kobiety w tym konkretnym przypadku, wygodniej jest przypisać własną winę, nieuwagę, szorstkość rzekomo bolesnej reakcji kobiety. Tym samym uznając ją za winną, początkowo dewaluując jej argumenty w sporze. Nie trzeba dodawać, że jest to wygodna pozycja „zawsze właściwej” osoby, ale jednocześnie nie możemy zapominać, że mężczyźni również mają cechy fizjologiczne okolicy narządów płciowych, które mogą powodować różne bolesne stany: drażliwość, agresję, samozadowolenie. wątpliwości, a nawet depresję. Dlatego troskliwa postawa partnerów wobec siebie oznacza, że ​​tak delikatne chwile zostaną przez nich wzięte pod uwagę Często problemy w parze leżą na zupełnie innej płaszczyźnie, dalekiej od fizjologii kobiety i mężczyzny. Nieumiejętność wysłuchania partnera, niechęć do nawiązania kontaktu, traktowania bliskiej osoby z szacunkiem to raczej pierwotna przyczyna problemów pojawiających się w związkach. I PMS na pewno nie ma z tym nic wspólnego.