I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Dla psychologów, psychoterapeutów i ich klientów - technika na stres Technika „Bełkot czy Bełkot” Transkrypcja seminarium Wiaczesława Czuchrowa „Ta technika ma wiele setek lat. Z tą medytacją wiąże się piękna historia. Dawno, dawno temu na wschodzie żył mądry człowiek. Nazywał się Jabbar. Miejscowi uważali go za osobę dziwną i jednocześnie wyjątkową. Uzdrowił kogoś, pomógł komuś radą, ale niezależnie od tego, o co ludzie go pytali, jego odpowiedź zawsze była ta sama – zaczął mówić w nieistniejącym języku, coś w rodzaju „Hashchibrenakatanastiru kablinarifakatsichu. Khomuvarakastirana...”, itd. A osoba, która otrzymała taką odpowiedź, odeszła zdumiona, lecz wkrótce jego sprawy potoczyły się w górę i problem, z którym przyszedł do Jabbara, został rozwiązany. Dlatego wszyscy uważali go za oświeconego. Jak działa ta technika? Kiedy mówimy na głos wszystkie te bzdury, w naszym umyśle uwalnia się ogromne napięcie. Umysł staje się cichy. A mówiąc jeszcze dokładniej, umysł znika. Powstaje stan braku umysłu (NIE-UMYSŁU) – doświadczenie ciszy i spokoju. Technikę tę można wykonywać regularnie lub specjalnie po doświadczeniu jakiegoś emocjonalnego wydarzenia. Jak dzisiaj zrobimy bełkot? Nasza medytacja będzie miała kilka etapów. Etap 1: Usiądź z zamkniętymi oczami, najlepiej z zawiązanymi oczami i zacznij przypominać sobie najbardziej nieprzyjemne i traumatyczne doświadczenia ze swojej przeszłości. Ten etap trwa około 5 minut. Zwykle staramy się zapomnieć nieprzyjemne momenty naszego życia, ale nawet nie podejrzewamy, że pomimo zewnętrznego „zapomnienia” mogą w środku szaleć stłumione emocje urazy, rozczarowania, złości i irytacji, z których być może nie zdajemy sobie sprawy i nie nosimy w sobie wiele lat, na zewnątrz pokazując wszystkie te „podwodne elementy”, takie jak zmęczenie, letarg, utrata zainteresowania życiem. Etap 2. Z zasłoniętymi oczami zaczynamy wyrażać wszystkie te wspomnienia poprzez bełkot, nonsensowne dźwięki, pozwalając sobie na emocje. . Możesz płakać, śmiać się, uderzać w poduszkę, ale nie uderzaj we własne ciało. Czas trwania tego etapu może wynosić od 10 minut do godziny. Nie powiem Ci, ile będziemy rozmawiać bełkotem, bo inaczej Twój umysł się przygotuje i poczeka na koniec medytacji. Dlatego uspokój się, będziemy rozmawiać bełkotem przez dłuższy czas, może godzinę, może dłużej (chociaż planowany czas bełkotu to około 30-40 minut). Etap 3. Relaks Połóż się na plecach. Połóż się spokojnie i nieruchomo. Czas trwania tego etapu wynosi 15-20 minut. Po zakończeniu techniki - Po tej medytacji dobrze jest spędzić trochę czasu sam na sam, nie spiesz się, aby od razu włączyć się do rozmowy lub dyskusji. Obserwuj swój stan. Dzielenie się po obiedzie. - Kto chce podzielić się wrażeniami po bełkocie? - Trudno mi było zacząć mówić te wszystkie dziwne dźwięki, momentami wydawało mi się, że zwariowałem, że to wszystko było głupie. Ale hałas ludzi krzyczących bełkotliwie w pobliżu pomógł mi zaangażować się w tę medytację. Wtedy wspomnienia ożyły. Służyłem w Afganistanie i przez wiele lat próbowałem zapomnieć o wojnie, a myślałem, że zapomniałem... W czasie bełkotu znów usłyszałem odgłosy wojny, strzały z karabinów maszynowych, eksplozje i hałas gramofonów, zacząłem szaleńczo krzyczeć bełkotliwie i wyrażać coś, czego nie umiałem wytłumaczyć słowami. Potem płakałam, na co nie pozwalałam sobie przez wiele lat, łkałam i szlochałam, po czym znowu rozmawiałam bełkotliwie, pojawiały się obrazy towarzyszy broni, których już nie było, ktoś żył... Obrazy wrogów, afgańskie krajobrazy, kurz, dużo kurzu, a ja gadałem i mówiłem, bełkot płynął przeze mnie jak niewyczerpana rzeka, widocznie tyle się nazbierało... Potem, w czasie relaksu, zdawało mi się, że gdzieś upadłem i widocznie zasnąć. Teraz jest uczucie spokoju i wyciszenia, chcę pozostać w tym stanie dłużej. Dziękuję. Dziękuję. Kto jeszcze chce opowiedzieć Ci o swoich doświadczeniach z bełkotem? - Chcę Ci opowiedzieć. Bełkot zaczął się jakoś leniwie i bez emocji. Ale potem przypomniała mi się sytuacja z młodości, kiedy kilku pijanych drani chciało mnie zgwałcić, nie mogli